Druga Perła moja :) w dobrym czasie i formie chociaż nie zanosiło sie na to. Po tym jak przemęczyłam pierwszą perłę w Skale nie spodziewałam się niczego przyjemnego. Raczej z góry stawialam na walke o przetrwanie a upalna pogoda tym bardziej napędzała stracha. Co więcej cały tydzień przed zawodami dla odmiany lało jak z cebra toteż na trasie spodziewaliśmy sìę błotnej rzeki.
3 godzinna podróż samochodem za nami.
Parkowanie podobnie jak w Skale nadzorują służby porządkowe wskazując miejsca. Fajnie. Co prawda do miejsca startu trzeba kawałek podejśc ale nie ma wolnej amerykanki i polowań prowadzonych przez straż miejską. A historia zna takie przypadki.
Teraz przed nami 3 godzinny bieg. 25 km trasą przez góry. Dzieci - jakby ktos chcial wiedzieć- zostały u dziadków.
Sprawnie odbieramy nasze pakiety startowe. Mirek biegnie dystans średni -14,5km, ja z Sebastianem długi 25km - i czekamy. Pijemy, sikamy (przy starcie spory rząd toi- toi...uffff...), znowu pijemy, jeszcze raz sikamy, gadamy (Wapienne sprzyja rozmowom z towarzyszami - brak tu zasięgu telefonicznego) i w koncu...juz...startujemy.
Taaadaaam! Ukończyłam, przeżyłam i nawet na mecie stać mnie było na uśmiech :)
Na telefon przyszedł sms z potwierdzenuem tego faktu:
Anna
KSIĘŻYK,
Msc.: 89,
Msc w kat.: Bieg Długi K-30: 7
Czas: 03:01:01
Naprawde?! 7 miejsce w kategorii? Żeby moja próżność nie ucierpiała nie sprawdziłam ile osób w mojej kategorii było ogółem ;)
Dawałam sobie na ukończenie 3 godziny i prawie tak wyszło. Trasa była trudna, w mojej subiektywnej ocenie znacznie trudniejsza niż w Skale. Podbiegi to właściwie były podejścia bo nikt tego przecież nie pokonywał biegiem. Nawet marsz wywoływał zadyszkę i ból w plecach. Zbiegi z kolei były szalone, błotniste i wyboiste...przerywane a to potokiem wody a to powalonymi drzewami na wysokości pasa...i weź tu człowieku biegnij... przejść pod spodem nie da rady bo za nisko, przeskoczyć z kolei za wysoko. Miejscami więc trochę bieg z przeszkodami. Z niewyjaśnionych jednak przyczyn niesiona optymizmem pokonywałam kolejne kilometry lawirując między drzewami i błotnistym bagnem z naprawdę dużą przyjemnością.
Dla zabicia czasu urządziłam sobie w głowie małą zabawę. Leciałam przez kolejne litery alfabetu i dopasowywałam miejsca, w których dotychczas biegaliśmy - byłam ciekawa czy przebiegliśmy już cały alfabet. Jak myślicie? Powiem, że niewiele zabrakło
A Ateny
B Bytom, Bielsko-Biała, Budapeszt, Bełchatów, Brzeszcze, Blachownia
C Cieszyn, Chorzów, Częstochowa
D Dąbrowa Górnicza, Dobrodzień
E ...no właśnie tu na nic nie wpadłam bo przecież w Ełku ani Elblągu jeszcze nie biegaliśmy
F znowu nic
G Gliwice, Gniazdów
H Hajnówka
I Imielin
J Jastrzębie, Jaworzno,
K Katowice, Kraków, Krynica, Kędzierzyn-Koźle
L Lido di Jesolo, Lizbona
Ł w Łodzi nie biegaliśmy...trzeba jechać
M Mikołów, Mysłowice
N Nowy Sącz, Niepołomice, Nowa Wola
O Opole, Orzesze
P Praga, Poznań, Pawłowiczki, Prusice
R Rzym, Rybnik, Rudawa
S Strzelce Opolskie, Skała
T Tychy, Toruń
U ???
W Warszawa, Wałbrzych, Wiedeń
V Valencia
Z Zabrze
Ż Żywiec
A jak Wy zajmujecie głowę na długich dystansach?